Gołąbki z kaszą gryczaną – samo zdrowie!

Ten przepis był w mojej rodzinie od pokoleń. Pochodzę ze wschodu (Zamość mój ukochany), a tam kasza gryczana jest używana dużo częściej i jest składnikiem wielu więcej potraw niż tu, gdzie mieszkam teraz. Czy zwróciliście uwagę, że wraz z napływem kucharek ukraińskiego pochodzenia pojawiły się w wielu gastronomiach takie np. pierogi z kaszą gryczaną? 🙂

Ale wróćmy do przepisu. Świetnie, gdyby na stałe zagościł na Waszych stołach, a nie tylko od święta, właśnie ze względu na cudowne właściwości odżywcze.

Aby zrobić gołąbki z kaszą gryczaną potrzebujemy:

  • głowy kapusty słodkiej lub głowy kapusty kiszonej
  • kaszy gryczanej
  • cebuli
  • grzybów lub pieczarek
  • tłuszczu do podsmażania
  • dobrego oleju, najlepiej konopnego, bo szalenie zdrowy, ale może być tez rzepakowy z pierwszego tłoczenia
  • szklanka bulionu, albo dwie
  • soli i pieprzu

Celowo nie podaję ilości – każdy robi ile potrzebuje. U nas zawsze gołąbki te były robione z kapusty białej nie-kiszonej. Ostatnio mama wygadała się, że kiedyś jej mama robiła również z kiszonej w całości kapusty, wszyscy podchwycili i tym razem mają być z kiszonej – jestem tego bardzo ciekawa!

Jeśli używamy grzybów suszonych to trzeba je trochę pomoczyć, więc zalewany ciepłą wodą i odstawiamy.

Na początek dobrze jest przygotować farsz. Gotujemy kaszę gryczaną, najlepiej nie tą we worach, bo po jakiego grzyba jeść potem wypłuczyny plastikowe? Jak nie wiesz jak bez wora to tak:

W garnku zagotowujemy dwa razy tyle osolonej wody ile mamy suchej kaszy do ugotowania – np. 2 szkl wody na 1 szkl kaszy. W międzyczasie kaszę płuczemy na sicie. Kiedy woda wrze wsypujemy kaszę do wody, PRZYKRYWAMY pokrywką i doprowadzamy do wrzenia, wtedy zmniejszamy gaz, czy co tam macie do minimum i taką ledwo pyrkoczącą kaszę gotujemy 15 min. Po tym czasie wyłączamy ogień pod kaszą i kolejne 15 min stoi i się już tylko zaparza. W efekcie mamy idealnie ugotowaną na sypko kaszę, nieprzypaloną, bez wody na dnie, taką po prostu akurat.

Kiedy kasza się gotuje obieramy cebulę i kroimy ją w kosteczkę. Na patelni rozgrzewamy tłuszcz – u mnie to jest olej kokosowy i podsmażamy cebulkę. W międzyczasie kroimy grzyby lub pieczarki, kiedy cebulka się podsmaży dorzucamy grzyby i dusimy przez chwilę. Dosalamy, dopieprzamy, wyłączamy.

Cebulkę z grzybami mieszamy z kaszą w jakiejś większej misce, próbujemy, dosmaczamy i jeśli farsz jest zbyt suchy można dolać trochę dobrego oleju, najlepiej z pierwszego tłoczenia. Mamy już farsz.

No to jedziemy dalej….

Kapuście wycina się głąb ale tak, by nie uszkodzić liści i w dużym garze we wrzątku obgotowuje się – słodką kapustę przez kilka minut, kiszoną trochę dłużej. Kiedy liście zaczną odłazić trzeba je delikatnie wyjmować z gara i układać na blacie do lekkiego przestudzenia. Który przestygnie, wycinamy mu wzdłuż liścia biegnące zgrubienie, tak na płasko ale nie robiąc tam dziury.

W każdy tak przygotowany liść zawijamy farsz. Poniżej możesz podejrzeć technikę zawijania – najpierw na 1 raz dół na 2-3 cm, potem boki, a następnie zawijamy całość od dołu do góry.

Oto kształtny nie rozwalający się gołąbek:

Układamy gołąbki warstwowo w naczyniu żaroodpornym umazanym olejem lub umazanym olejem i wyłożonym liśćmi kapusty.

Kiedy naczynie jest już pełne gołębi, podlewamy najlepiej jakimś rosołkiem, bulionem – oby nie z torebki!!! Wtedy już lepiej zagotować trochę wody z jarzynką i tym podlać. Ale tak na 2-3 cm, nie więcej. Po wierzchu polewamy jeszcze trochę olejem, przykrywamy niewykorzystanymi liśćmi kapusty, a potem pokrywą od szklanego naczynia i wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. U mnie te gołębie duszą się około godziny, bo lubimy jak kapusta jest całkiem miękka, a nawet kiedy niektóre liście trochę się przypalą.

I to wszystko!!! Podajemy gorące, po wierzchu można jeszcze delikatnie polać olejem konopnym. Czemu akurat tym? Dopiero ostatnio mama wyjawiła, że z konopnym są jeszcze smaczniejsze i tak podawało się u niej w domu kiedy była dzieckiem. A potem na wiele lat olej konopny zniknął ze sklepów. Teraz mamy go ponownie w zasięgu, więc polecam wypróbować.

Zdjęcia są świeżutkie, z robienia tegorocznych wigilijnych gołąbków przez moją Mamę! 🙂

Smacznego!