Mleko krowie. Czego nasze babcie o nim nie wiedziały?


Już dawno miałam napisać o

mleku


Temat dość kontrowersyjny ostatnio – dzieli ludzi na zwolenników i przeciwników i jest jednym z niewielu przypadków, gdzie długo wahałam się gdzie znaleźć tzw. złoty środek. Po paru mocnych mlecznych doświadczeniach, wschodnich naukach, przeczytaniu wielu artykułów i wyników badań przedstawiam Wam poniżej mój punkt widzenia, którego obecnie się trzymam.

Pierwsze i najważniejsze – piszę tu o mleku KROWIM. To ono jest tak bardzo dyskusyjnym tematem. Dlaczego? Z powodu 2 składników: Laktozy i Kazeiny. Co one są te laktozy i kazeiny?

LAKTOZA – to cukier mleczny – czyli związek chemiczny z grupy weglowodanów, dwucukier występujący w mleku.
O co ją obwiniamy tą laktozę? Mianowicie, aby nasz przewód pokarmowy strawił laktozę potrzebujemy enzymu LAKTAZA. Enzym ten występuje w wystarczającej ilości u noworodków i niemowląt, z wiekiem zmniejsza się jego występowanie w jelicie cienkim i w zależności od osobnika dorosłego może skurczyć sie nawet do 10% ilości pierwotnej. Czasem występuje u ludzi wrodzony niedobór laktazy, ale to rzadko, a rasa azjatycka traci go po niemowlęctwie praktycznie całkiem. Nasza rasa kaukaska traci go stopniowo więc im człowiek starszy tym częstsze problemy z nietrawieniem mleka. Objawiają się one głównie wzdęciami, gazami, nieprzyjemnym uczuciem w podbrzuszu, a czasem nawet biegunkami.

UWAGA – CZY WIECIE, ŻE…

Jeżeli osobnik dorosły trawiący laktozę odstawi wszelkie produkty mleczne na około 3 tygodnie istnieje duża szansa, że enzym laktaza przestanie być produkowany w jego przewodzie pokarmowym jako zbędny. Dobrze więc mieć świadomość, że jeśli rezygnujemy z nabiału to raz na zawsze.
Oczywiście, nasz kochany przemysł farmaceutyczny zadbał i o to. Na rynku od jakiegoś czasu brylują preparaty ze sztucznym enzymem laktaza. Nie trawisz mleka? Nie umiesz zrezygnować z kawy z mlekiem – nie ma problemu! Weź tabletkę! Nie chcesz brać tabletek? Kup mleko pozbawione laktozy! Na wszystko mamy sposób abyś tylko kupował, kupował, kupował… ech…

Przejdźmy więc do kazeiny, bo to większy kaliber

KAZEINA – białko mleka głównie krowiego. W mleku krowim kazeina to około 80% białka, w mleku dajmy na to ludzkim 20-40%.

Wrzut (nie wrzód na dupie np. tylko „wrzut” od wrzuconego znienacka akapitu):

kiedyś na koziej fermie gdzie byłam po mleko i sery pani hodowca kóz tak tłumaczyła swoim klientom: białko mleka krowiego zawiera taki rodzaj białka, którego cząsteczki są większe niż w innych mlekach, gdyż mały cielaczek potrzebuje bardzo szybko urosnąć. Ten wzrost musi być większy niż w przypadku innych ssaków. Dlatego mleko krów ma taki rodzaj białka, który powoduje szybki wzrost cielaczków. Jednak zupełnie nie jest to dobre białko dla innych gatunków ssaków.

Jeszcze, żeby tego było mało okazuje się, że kazeina kazeinie nie równa, najnowsze hipotezy mówią, że obecnie hodowane krowy dają mleko z beta-kazeiną A1, a w mleku wszelkich innych ssaków występuje beta-kazeina A2.To tłumaczyłoby tak powszechnie występujące nietolerancje właśnie na mleko krowie przy dobrym tolerowaniu mleka koziego czy owczego.
Tłumaczyłoby również brak lub znikomą ilość takich nietolerancji w przeszłości kiedy ponoć krówki dawały mleko raczej z kazeiną A2 ewentualnie A1 i A2 razem.

Ale cóż, jak zwykle chodziło o kasę czyli zaczęto rozmnażać krówki bardziej mleczne od tych mniej mlecznych, a te bardziej mleczne okazały się mieć mleczko z kazeiną typu A2.

W przypadku mleka (gdyby jeszcze było mało) występuje tzw. PARADOKS WAPNIA. A cóż to takiego już opowiadam:

Spożywanie lub suplementacja wapnia zwiększa, co oczywiste, jego stężenie we krwi, a suplementacja witamina D3 jeszcze bardziej zwiaksza to steżenie, bo witamina D3 pomaga przy wchłanialności wapnia. Tylko niestety – jesli nie mamy wystarczającej ilości witaminy K2 do dyspozycji to tenże wapń nie trafia do kości i zębów jak powinien, tylko dalej krąży we krwi. Stąd już blisko do blaszki miażdżycowej o osteoporozie nie wspominając.

Tu kupisz K2 MK7 czyli najlepszą z najlepszych

A czemu nie mamy K2? Hmm… kiedyś K2 występowała w mięsie, ale to było wtedy kiedy zwierzęta hodowlane karmione były normalnie, trawa a nie zbożami. Teraz ze świecą szukać K2 w diecie przeciętnego Europejczyka. Więc jeśli nie wcinasz Natto popijając Tamari 😉 to leć w te pędy… nie, nie do apteki, jakoś nie lubię aptek, leć do zielarskiego czy ze zdrową żywnością po witaminkę K2.

A tu kupisz od razu K2 z D3

Uff…. widzicie ile problemów z tym mlekiem?

A szkoda, bo dobre… poranne kakao, kawa z mlekiem, kajmak jako dodatek do babcinych specjałów czy po prostu zimne prosto z lodówki…

Celowo wymieniam wyżej mleko tzw. słodkie. Mleko zsiadłe, jogurt, kwaśna śmietana czy kefir to „mniejsze zło” bo jakby „nadtrawione” wstępnie przez bakterie. Dlatego na te specjały jako osoba nieobdarzona ani nietolerancją laktozy ani skazą białkową – czasem sobie pozwalam 🙂

A najbezpieczniejszy nabiał? To masło klarowane! Nie zwiera już białka ani laktozy (przynajmniej teoretycznie), jest to sam czysty tłuszcz mleczny, a jeśli mleko, z którego powstało było dobrej jakości to jeszcze zawiera witaminy: A, D, E i K.

A na koniec… naprawdę już będę kończyć… to MLEKO SKLEPOWE TO NIE MLEKO! To wyrób mlekopodobny. Wg mojej siostry „Ma smak wszystkich rur, przez które przeleciało” 🙂 Określenie dotyczyło mleka w USA kilkanaście lat temu, ale moim skromnym zdaniem już ich dawno dogoniliśmy.

Spróbujcie nasze UHTe ukisić… Powodzenia! Mleko „prosto od krowy” miało tą przewagę, że występowały w nim żywe kultury bakterii, które służyły naszym jelitom oraz cały nieodfiltrowany zestaw witamin. Teraz, pasteryzacja zabija te dobre bakterie, a odtłuszczanie zabiera witaminy. Wszystko musi być wszak sterylne i odchudzone. Niestety po tych praktykach mamy białą wodę z laktozą i kazeiną i zero pożytku.

 

Jeśli ktoś z Was dotarł dotąd to gratulacje! Po nowemu GRATKI 🙂 Okazało się, że temat obszerny dość… Chętnych proszę o komentowanie – może ktoś ma własne doświadczenia, może pytania, może jakieś jeszcze informacje, może się ze mną nie zgadza… wszystkie chwyty dozwolone!

A tymczasem … addio latte!

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *