„Mam napad!” powiedziałby Czech. Albo Ewa Farna w rodzimym języku 😉 Czyli, że miałam pomysł. Ubzdurało mi się zrobić curry warzywne z przewagą ziemniaków.
Połowa już zjedzona 😉 Rodzina zadowolona!
Składniki:
3 cebule
6 ziemniaków
1 marchew
1/2 batata
1 papryka czerwona
kartonik mleka kokosowego
100 ml koncentratu pomidorowego
2 łyżki skrobi ryżowej (ew. ziemniaczanej ale mniej)
olej kokosowy, oliwa z oliwek, sól, pieprz,
2 łyżeczki przyprawy 'curry lankijskie’ z przepisu Klaudyny Hebdy (bądź inna przyprawa curry ale łagodna)
szczypta chili
3 liście curry
łyżka miso lub sosu sojowego Tamari
garść zielonej kolendry, pietruszki lub innej wybranej zieleniny
Cebule kroimy w kostkę lub ćwierćplasterki, podsmażamy na złoto na oleju kokosowym, dodajemy sypkie przyprawy – curry i chili, szczyptę pieprzu, pół łyżeczki soli najlepiej morskiej. Mieszamy podsmażając krótko, dodajemy marchewkę w półplasterki, skrobię, mieszamy i wlewamy mleko kokosowe. Wrzucamy liście curry jeśli mamy. Po chwili sos gęstnieje, wlewamy wtedy szklankę ciepłej wody i mieszamy. Jeśli konsystencja nadal wydaje się za gęsta mozna dolać jeszcze wody. Jeśli za rzadka, nie przejmować się, bo przed nami jeszcze sporo duszenia.
Dodać obrane ziemniaki pokrojone w spore kawałki, dusić pod przykryciem 5-10 min. Dodać koncentrat pomidorowy, 2-3 łyżki oliwy i pokrojonego trochę drobniej niz ziemniaki batata. Dusić 10 min.
Wrzucamy paprykę pokrojoną w paseczki, mieszamy, jeśli trzeba dodajemy ciut wody. Dusimy 15 min. Łyżkę pasty miso (u mnie ryżowa) wkładamy do kubka, rozprowadzamy kilkoma łyżkami wody. Wyłączamy sos, dodajemy miso, poszatkowaną zieleninę, pieprzymy i ewentualnie jeszcze solimy do smaku.
U mnie – może trochę wywrotowo – podane z ryżem basmati na sypko. Wszystkim pasowało!
Uwaga: u mnie to wersja łagodna ze względu na dzieci. Ale sama dla siebie zrobiłabym z dużo większą ilością chili lub z którąś z indyjskich przypraw curry, z tych mniej łagodnych 🙂 Wszystko wedle gustu