„Mój balsam jest świetny” – pomyśl dobrze zanim to powiesz…


Usłyszałam ostatnio bardzo miłą wiadomość od Klientki. Mianowicie taką, że mydło laurowe 35% sprawiło, że już po jednym użyciu bardzo poprawił się stan jej skóry. To cudowna wiadomość!!! Jednak potem dodała: „Nawet mój balsam tego nie uczynił”.

Hmm… jak mam być szczera to zdziwiłabym się gdyby tak było 😉

Postanowiłam, tak dla jaj, wziąć pod lupę skład balsamu do ciała, niech będzie jakiś ciut lepszy, nie pierwszy lepszy przeciętny. Mój wzrok padł na balsam firmy na „G” dla skóry bardzo suchej. Ponoć dobra firma 😉 Popatrzmy…

W składzie mamy:

Aqua – wiadomo – woda 🙂

Paraffinum Liquidum – parafina, niby obojętna dla skóry, niby bezpieczna, jednak w ostrzeżeniach dostajemy informację, że w dużych stężeniach może powodować problemy skórne. Są też osoby mające na nią alergie. Jednak mnie od parafiny odrzuca fakt, ze tworzy ona nieprzepuszczalny film na skórze, a skóra pozbawiona tlenu… nie oddycha, nie funkcjonuje prawidłowo, a więc – szybciej się starzeje.

Glycerin – gliceryna – nie czepiam się, uważam za bezpieczną, sama stosuję w moich kremach

Cyclopenta Siloxane – silikon, składnik kontrowersyjny nawet wśród naukowców, tak czy inaczej też tworzy film na skórze

elaeisguineensis/palm oil – olej palmowy, niby naturalny składnik, ale ja wolę go unikać choćby ze względu na kontrowersje wokół plantacji plamy olejowej. Do tego ten składnik jest mocno komodogenny więc jeśli po ten balsam sięgnie osoba, która nie ma bardzo przesuszonej skóry – ma prawo być niezadowolona z efektu

Petrolatum – kolejny olej mineralny, kolejny składnik komodogenny, nie mający żadnych odżywczych właściwości

Butyrospermum Parkii Butter – w końcu coś dobrego – ale zobaczcie na którym, dopiero, miejscu. Niezmydlalna frakcja masła shea, czyli to z masła shea co zawiera składniki odżywcze, nawilżające, łagodzące objawy suchości skóry. Nie alergizuje.

Cetearyl Alcohol – kolejny komodogenny „zatykacz” i „niedopuszczacz” tlenu, ale za to daje smarowność!!! WOW 😛

aluminum starch octenylsucci-nate – Substancja odpowiadająca za właściwości matujace kosmetyku. Wygładza powierzchnię skóry, absorbuje nadmiar sebum. Tworzy film – czyli jak wyżej, może działać komedogennie, czyli zapychać pory i tworzyć zaskórniki. Pełni również funkcję regulatora lepkości. Może wywoływać alergie i podrażnienia.

Acer Saccharinum Extract – Wyciąg z klonu srebrzystego – złuszcza martwe komórki skóry, likwiduje przebarwienia, rozjaśnia skórę, wyrównuje koloryt, wygładza, a także działa nawilżająco, przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie. Ale – zawiera fitoestrogeny, naturalne stymulanty estrogenów, których poziom w organizmie wraz z wiekiem maleje, a które są odpowiedzialne za elastyczność naczyń włosowatych, odżywianie i jędrność skóry. Czyli nie jest bezpieczny dla kobie w ciąży – ale o tym ani słowa na opakowaniu.

Allatoin – jest OK, to składnik aktywny, dobroczynny dla skóry,

Coco-Glucoside – emulgator, poprawia konsystencję kosmetyku – obojętny,

Ammonium Polyacrylodimethyl Taurate – substancja chemiczna, regulator lepkości, niby obojętny ale znów tworzy film na skórze,

Xanthan Gum – emulgator zagęszczający, obojętny,

Disodium EDTA – Konserwant i stabilizator wiążący jony metali ciężkich, zapobiegający zmianie barwy i zapachu kosmetyków. Składnika nie należy stosować na uszkodzoną skórę i nie jest zalecany w kosmetykach dla dzieci. Nie należy stosować kosmetyków zawierających tę substancję podczas stosowania leków z cynkiem, żelazem, miedzią, glinem, ołowiem, bizmutem i rtęcią, ponieważ składnik wiąże metale ciężkie, odradza się również podczas przyjmowania antybiotyków,

Imidazolidinyl – konserwant dopuszczony do stosowania w ograniczonej ilości, ale podejrzany o toksyczność, gdyż pod wpływem temperatury może „wydzielać” formaldehyd, nie jest bezpieczny dla kobiet w ciąży

BHT – konserwant niby w dopuszczalnym stężeniu jest OK, ale może wywoływać świąd, zaczerwienienia, pokrzywkę, rumień oraz inne alergie. Może mieć również toksyczny wpływ na nerki,

Parfum – nie trzeba chyba tłumaczyć, że związki zapachowe są często alergenami.

 

No i co? Mnie się nie podoba, choć to i tak jeden z lepszych składów jak na kosmetyk powszechnie dostępny.

A jak się sprawa ma z mydłem o którym była mowa na początku?

W skład mydła Aleppo 35% wchodzi 35% oleju laurowego oraz 65% oliwy z oliwek. koniec

Czy coś może podrażnić – nie, czy coś może uczulić, jeśli ktoś ma uczulenie na olej laurowy lub z oliwek, to tak, ale ja się nie spotkałam.

Olej laurowy jest naturalnym antybiotykiem ;  oliwa z oliwek działa jak balsam do ciała. I tyle, wystarczy.

To mydło akurat jest dla skóry problemowej. A jeśli chcemy zadziałać tylko profilaktycznie, tylko kosmetycznie, to mamy do dyspozycji mydło laurowe z mniejszą zawartością oleju laurowego. Albo inne mydła z prostym składem bez zbędnych dodatków.

 

Wniosek? Mój jest taki: po co się paprać jakimiś balsamami, które mogą uczynić więcej złego niż dobrego? Zadbajmy o to, aby nie naruszać naturalnej warstwy ochronnej skóry, używajmy naturalnych mydeł, które „robią dobrze” skórze i w wielu przypadkach nie będzie potrzeby używania balsamu, który pomaga tylko pozornie.

 

 

 

TU mydła w naszym Sklepie, nie tylko laurowe.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *