Powidła śliwkowe bez cukru!


Trafiłam czas jakiś temu na przepis na owoce JANGINIZOWANE!20161003_222136_2

A cóż to za koncepcja? (myślę) Ano taka, polegająca na sypaniu soli do owoców zamiast cukru 🙂 Ależ oczywiście, że nie w takiej samej ilości! Soli sypie się szczyptę.

Ale po kolei. Zrobiłam na początek testy:

na 1 kg śliwek węgierek wzięłam ćwierć łyżeczki soli kłodawskiej.

Śliwki opłukałam, pozbawiłam pestek, wrzuciłam na głęboką patelnię teflonową. Zaczęłam podgrzewać, ale nie chciały same z siebie za bardzo puszczać soku. Posoliłam więc, najpierw odrobinę, potem ciut więcej. Razem wyszło tak jak piszę – około 1/4 łyżeczki soli. Śliwki zaraz puściły sok, a smak się zmienił – dla mnie stał się mniej kwaśny i w sumie faktycznie lekko słodszy, mimo iż gdzieś tam w tle można na upartego poczuć smak słony. Który jednak nie przeszkadza.

Dusiłam te śliwki około 2 godzin. Powidła zrobiły się gęste i cały czas bardzo smaczne. Przełożyłam do wyparzonego słoika. Nie pasteryzowałam, bo wiadomo było, że od razu zostaną próbnie skonsumowane.

Moje dzieci były zachwycone! Z jednego kg śliwek wyszedł 1 słoik dżemu, taki może większy ale po dżemie. Zaraz go nie było więc poleciałam na poszukiwanie śliwek, które już się kończyły.

Zakupiłam 5 kg, zrobiłam ze wszystkiego, ilość soli po…pięciorzyłam 😉 pakowałam gorące do słoików wyparzonych i stawiałam do góry nogami czyli na zakrętce. Zassały się pięknie i jak na razie nic się nie zepsuło. Do dziś minęły około 3 tygodnie więc zobaczymy co dalej 😉

20161002_194315_1Chętnych zapraszam na degustację – jeszcze są! 😉

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *