Curry – po prostu

Kiedy pada hasło CURRY  to u mnie w domu znaczy to, że…

chodzi o mięso w sosie curry na bazie mleka kokosowego. I tyle lub aż tyle. Ulubiona potrawa mojej starszej córki.

Przepis jest prosty jak budowa cepa, a danie bardzo smaczne – oczywiście to subiektywna opinia.

Można je przygotować dosłownie w 20 min w czasie kiedy obok gotuje się ryż. Więc potrawa jest świetna dla zabieganych.

Continue reading „Curry – po prostu”

Rozgrzewająca zupa z soczewicą i suszonymi pomidorkami

„Jak jest zima to musi być zimno, pani kierowniczko” to było w jakimś filmie, tak mi mówili koledzy, jak jeszcze byłam im kierowniczką 😉 Pamiętacie w jakim filmie? Bo ja nie mam głowy do takich rzeczy…

A skojarzenie mam takie, bo jest zima, a jak jest zimno to musi być rozgrzewająca zupa. Jak ta – z soczewicą i suszonymi pomidorkami. Zapraszam i polecam, bo pyszna!

 

Continue reading „Rozgrzewająca zupa z soczewicą i suszonymi pomidorkami”

Gołąbki z kaszą gryczaną – samo zdrowie!

Ten przepis był w mojej rodzinie od pokoleń. Pochodzę ze wschodu (Zamość mój ukochany), a tam kasza gryczana jest używana dużo częściej i jest składnikiem wielu więcej potraw niż tu, gdzie mieszkam teraz. Czy zwróciliście uwagę, że wraz z napływem kucharek ukraińskiego pochodzenia pojawiły się w wielu gastronomiach takie np. pierogi z kaszą gryczaną? 🙂

Ale wróćmy do przepisu. Świetnie, gdyby na stałe zagościł na Waszych stołach, a nie tylko od święta, właśnie ze względu na cudowne właściwości odżywcze.

Continue reading „Gołąbki z kaszą gryczaną – samo zdrowie!”

Soczewicowa pasta do chleba kiedy „nie ma nic w lodówce” – wegańska!

Nagle łapie Cię głód, lecisz do lodówki, otwierasz a tam… pusto. A czasem pełno, ale wcale nie tego na co masz akurat ochotę lub na wszystko co jest w lodówce – nie masz ochoty! Tak właśnie miałam ostatnio – tu wędlinka, tam jajeczko, tam serek, a ja uparłam się na jedzenie roślinne kompletnie nie mając ochoty wziąć do ust nic odzwierzęcego. Jak na złość hummusik właśnie się skończył…

 Ten przepis dedykuję mojej Mamie, która uważa, że powinnam zamieszczać na blogu więcej przepisów – i pewnie ma rację, bo Mamy bardzo często mają rację 🙂

To było w piątek – taki dzień kiedy już wyczerpały się rezerwy z weekendu, na zakupy nie było kiedy pójść i w lodowce jakieś prześwity. Zachciało mi się czymś posmarować mój bezglutenowy chlebek, a tu jak na złość nic ciekawego. Stąd pomysł na szybką pastę z soczewicą. Soczewica jest bardzo wdzięcznym strączkiem – szybciutko się gotuje, a nawet rozgotowuje kiedy trzeba tworząc świetną bazę do past szczególnie w towarzystwie pomidorka.

Po obejrzeniu zawartości lodówki do soczewicy dobrałam:

 

  • cebulę
  • łyżkę oleju kokosowego
  • pół czerwonej papryki
  • 0,3 l soku pomidorowego
  • łyżeczkę papryki w proszku
  • sól, pieprz, chili, majeranek – po szczypcie
  • soczewicy wzięłam 1/3 szklanki
to jest czerwona soczewica oczywiście

 

Postawiłam patelnię na gaz, wrzuciłam olej kokosowy i zanim rozpuścił się i nagrzał obrałam cebulę, pokroiłam byle jak i wrzuciłam do podsmażenia.

Kiedy delikatnie „chwyciła” podlałam troszkę wodą i dorzuciłam pokrojoną (byle jak) paprykę.

Posoliłam, przykryłam pokrywką i dusiłam chwilę, następnie dodałam opłukaną na sicie soczewicę

 

Dusiłam dalej.

 

Jakieś 7 min później dodałam sok pomidorowy

i dusiłam jeszcze trochę.

 

To nie musi być koniecznie sok pomidorowy, może być passata, może być koncentrat – z tym, że wówczas musimy dodać trochę wody aby soczewica miała się w czym udusić.

 

Teraz przyszła kolej na przyprawy, zbadanie czy soczewica już miękka i czy woda odparowała. Kiedy uznałam, że wszystko już podusiło się wystarczająco blenderem rozmiksowałam większe kawałki, nie wszystko koniecznie na gładko, ja wolę jak pasta ma jakąś „strukturę”. Zapakowałam do słoiczka i zaraz później mogłam się cieszyć kanapką roślinną 🙂

Taka pasta jest smaczna i zdrowa. Dzięki temu, że składniki są duszone, a nie surowe i dzięki dodatkowi chili ma działanie ocieplające co jest bardzo ważne jesienią i zimą, kiedy nie powinniśmy się wychładzać. Zdecydowanie polecam taki sposób jedzenia warzyw – czyli duszonych, gotowanych pieczonych w okresie jesiennym i zimowym. W pozostałych porach roku – to już zależy od stanu organizmu 🙂

Jeżeli nie unikamy masła to polecam na koniec dodać trochę dla „poślizgu”, bez tego pasta może sprawiać wrażenie nieco suchej.

Smacznego!!!

EDIT: Resztkę pasty posmarowałam na tostach (takich wyskakujących 😉 ) a na to maznęłam majonezem – tak, też czasem sobie dogadzam!!! Jejku, jakie to było pyyyszneee! Polecam czasem sobie dogodzić, ale żeby to byo rzeczywiście czasem!

Sos z boczniaków z kaszą gryczaną – mega szybki i smaczny obiad!

Z cyklu – co zdrowego na obiad – przedstawiam dziś nasz kolejny obiad tym razem mega szybki i naprawdę smaczny (oczywiście de gustibus non disputandum est).

Robi się go prawie tyle co gotuje się kasza gryczana – czyli 15 min plus 5 na „zaparzanie”, bo ja gotuje po babciowemu, nie w żadnych worach foliowych 😉 2 razy tyle wody ile kaszy gryczanej, mały ogień i 15 min do wygotowania całej wody, potem wyłączamy gaz i zostawimy cały czas przykryte jeszcze na 5 min minimum. I ważne – kaszę gryczaną wrzucamy na wrzątek – nie na zimną wodę. Tak mówiła moja Guru od chińszczyzny, wprawdzie nie pamiętam czemu tak, ale skoro tak mówiła to tak musi być! 🙂

Wstawiliśmy kaszę (u mnie na 2 głodne osoby to 1 szkl. kaszy i 2 szkl. osolonej wody) i zabieramy się za sos z boczniaków. Potrzebne będą:

Boczniaki – 250 g

2 małe lub 1 duża cebula

oliwa z oliwek

łyżeczka musztardy

coś do „zabielenia” sosu wedle uznania – śmietana, jogurt, roślinna śmietana lub jogurt, dobrze sprawdzi się też mleko kokosowe oby nie za dużo (nie napiszę Wam, wybaczcie, co dałam sama do sosu, bo mąż będzie czytał… 😉 Mimo, że bardzo mu smakowało to będzie gderał na stosowanie zamienników. Fakt, że ten zamiennik idealny nie jest, ale staramy się minimalizować używanie nabiału. No dobra, jak ktoś zgadnie to się przyznam 😉 )

sos sojowy – najlepiej Tamari 1 łyżeczka

sól, pieprz, czubryca czerwona, tymianek, natka pietruszki, koperek

Cebulkę kroimy w kostkę, lub siekamy w takim szybkim rozdrabniaczu co trwa kilka sekund. Potem na patelnię na lekko rozgrzaną oliwę z oliwek tudzież masło klarowane tudzież olej kokosowy. Osobiście olej kokosowy polecam najmniej, bo nie daje potrawie takiego poślizgu, który poprawia walory potrawy 🙂

Można tę cebulkę troche osolić.

Zanim cebulka się zeszkli płuczemy boczniaki i kroimy w paski. Pokrojone siup na patelnię. Patelnię przykrywamy i dusimy kilka min. Potem zdejmujemy pokrywkę, podkręcamy ogień i odparowujemy wodę, która wyszła z grzybów. Teraz przyprawianie – dodajemy musztardę, tymianek, czubrycę, trochę pieprzu, mieszamy i delektujemy się aromatem 🙂 Zmniejszamy gaz, dodajemy 2-3 łyżki śmietany bądź zamiennika, i dosłownie chwilę dusimy razem. Wyłączamy palnik i teraz dopiero dodajemy sos sojowy i zieleninę. Dosalamy jeśli trzeba

Kasza w międzyczasie doszła więc teraz wystarczy tylko nałożyć na talerz kaszę, na to sos – nie żałować sobie 😉 i wcinać!

P.S. Szanowny małżonek polał sobie potrawę oliwą z chili i dodatkowo zagryzł chili świeżym… Osobiście wcale tego pod kątem zdrowotnym nie polecam, ale gadaj tu z takim 😉

 

Tuż przed zjedzeniem – trochę mnie to kosztowało wysiłku aby nie zjeść od razu 🙂

 

Czy wiecie, że…

Kasza gryczana to prawdopodobnie najzdrowsza z kasz. Zawiera mnóstwo witamin i minerałów, a przede wszystkim krzem, który jest jednym z głównych budulców naszego ciała. I zamiast wcinać jakieś suple na włosy, paznokcie i skórę to powinnyśmy (my, kobitki) jeść kaszę gryczaną – często!!!

Risotto z czerwonego ryżu – łatwe i …prawie szybkie

Potrawa z cyklu „to się tam pichci, a ja tylko czasem zaglądam” i oczywiście jednogarnkowa co bardzo lubię, bo potem mało zmywania 🙂 Inna sprawa, że lubię też wszelkie risotto 😉

Można podawać na obiad samodzielnie lub do czegoś (np. kotlecików rybnych, burgerów warzywnych) ale też na kolację. Na upartego to nawet i na śniadanie!

Do rzeczy.

Skład na 2 głodne lub 3-4 mniej głodne osóbki:

1 szkl. ryżu czerwonego suchego

2 szkl. wody

1 cebula czerwona

1 ząbek czosnku (jak małe to więcej)

2 papryki (u mnie czerwona i biała – igołomska)

spora garść fasolki szparagowej (lub słoik gotowej)

oliwa z oliwek, sól, pieprz, zioła (np czubryca zielona), natka pietruszki

dla nie-wegan ser twardy typu parmezan – odrobina

Cebulkę siekamy w kosteczkę i szklimy na oliwie w głębokiej patelni (można dodać wody wtedy dusi się delikatniej). Ryż płuczemy porządnie na sicie i dorzucamy do podduszonej cebulki, chwilę mieszamy i dolewamy wodę. Solimy, przykrywamy. Kiedy zacznie wrzeć zmniejszamy płomień (czy temperaturę) do minimum i dusimy pod przykryciem około 20 min.

W międzyczasie kroimy drobno czosnek i obraną z gniazd nasiennych paprykę – w większe kawałki. Jeśli mamy surową fasolkę to płuczemy,  obcinamy końce i kroimy w 2-3 cm kawałki. Po 20 min dorzucamy do ryżu z cebulą czosnek i paprykę, jeśli fasolka surowa to też. Dusimy kolejne 20 min. Jeśli mamy fasolkę ze słoika to dorzucamy ją (odcedzoną) tuż przed końcem, aby tylko się zagrzała. Po tym czasie ryż powinien już dojść.

Odkrywamy, mieszamy, przyprawiamy i trzemy na wierzch trochę sera jeśli wola. Wyłączamy gaz, teraz trzeba przemieszać risotto z serem i jeśli wydaje nam się za suche to dolewamy oliwy (oby smacznej). Po nałożeniu na talerze po wierzchu sypiemy natką pietruszki i …smacznego! 🙂

Moje risotto przed nałożeniem na talerze (potem za szybko znikło)

 

Pierniczki zdrowe, bezglutenowe!!!

img_pier_male Zdrowo na święta? Tak, to możliwe 🙂

Dzieci wierciły mi dziurę w brzuchu o pierniczki… Opierałam się chwilę, a potem zaczęłam szukać i… znalazłam oraz przerobiłam. Bo to nie jest mój autorski pomysł, tylko przeróbka. Ale bardzo udana muszę przyznać 🙂

Zapraszam niżej do zapoznania się z przepisem. Czasu jest jeszcze trochę, więc jeszcze zdążycie podobne upiec u siebie…

Continue reading „Pierniczki zdrowe, bezglutenowe!!!”